czwartek, 25 września 2008

Dom pasywny - warto?

Dom pasywny to według definicji naprawdę mocno energooszczędny dom. Zużywa mało energii, przez cały rok na jego ogrzewanie zużywa się nie więcej niż 15 kWh/m2. Jednocześnie wymaga wykorzystania nowoczesnych technologii, dobrych materiałów izolacyjnych, drogich okien o wysokiej energooszczędności. Czy warto?

Z dzisiejszego punktu widzenia może się wydawać, że jeszcze nie. Dom pasywny od zwykłego może być droższy o 25% albo i nawet trochę więcej. Te pieniądze wydaje się na:
  • grubą warstwę izolacji cieplnej (styropian, wełna mineralna, ew. inne materiały izolacyjne),
  • dobre okna (tzw. okna pasywne), które przepuszczają na zewnątrz bardzo mało ciepła a pozwalają dotrzeć do pomieszczeń promieniom słonecznym,
  • instalację wentylacji mechanicznej,
  • zakup i montaż rekuperatora, czyli wymiennika ciepła, który odzyskuje ciepło z wydmuchiwanego przez wentylację zużytego powietrza,
  • gruntowego wymiennika ciepła, którego zadaniem jest wstępne podgrzanie zimnego powietrza czerpanego z dworu.
Te urządzenia tanie nie są, ale za to otrzymujemy dom, który zużywa naprawdę mało energii! Dziś, gdy nośniki energii są jeszcze relatywnie tanie, dom pasywny może się nie opłacać.

Niestety, dom to nie samochód, to nie inwestycja na kilka najbliższych lat. Zazwyczaj w domu mamy mieszkać lat 10...20...albo znacznie dłużej. Z tego powodu opieranie się o dzisiejsze ceny prądu, gazu ziemnego, węgla i drewna opałowego nie ma sensu. Trzeba uczciwie sobie powiedzieć, że życie będzie w przyszłości znacznie droższe. Że energia pod każdą postacią będzie droższa. A w naszym klimacie zdecydowaną większość energii gospodarstwo domowe zużywa na ogrzewanie.

Każdy inwestor musi zrobić sobie rachunek sumienia i zastanowić się, czy rzeczywiście dom pasywny mu się nie opłaci. Przecież dla banku jest potencjalnie lepszym klientem, bo łatwiej będzie mu spłacić kredyt, skoro na utrzymanie domu będzie wydawać mniej, niż inni. :)

środa, 17 września 2008

Dom przygotowany na kataklizm

Trąby powietrzne, powodzie, cyklony tropikalne, to zdarzenia, które pojawiają się w mediach coraz częściej. Abstrahując od tego, że mają one jednak miejsce rzadko a część nie zdarza się w Polsce nigdy (jak te cyklony wspomniane), warto dom przygotować na nadejście kataklizmu.

Pisałem już, że jednym z moich pomysłów na zagospodarowanie mojej działki jest zbudowanie tam ziemianki. Będzie służyć do przechowywania żywności, przetworów, warzyw, i zapasów innego rodzaju. A w sytuacjach awaryjnych będzie mogła służyć jako schron, w którym moja rodzina będzie mogła się schronić.

Możecie mnie uważać za paranoika, ale uważam, że każdy budujący dom musi myśleć o awaryjnym jego zaopatrzeniu w prąd, wodę i ciepło. Uważam, że nie ma co przywiązywać się na stałe do ruskiej rurki z gazem. Nie ma co zakładać, że prąd w gniazdku będzie zawsze, wciąż tak samo tani, bez żadnych przerw. Bo z tym może być różnie.

Brak prądu można załatwić stosunkowo łatwo. Każdy może sobie kupić małą (przydomową) elektrownię wiatrową, albo benzynowy agregat prądotwórczy i odpowiedni zapas paliwa. Ogrzewanie kotłem na różne paliwa stałe albo kotłem z dwoma palnikami wydaje się rozsądne, bo pozostawia zawsze jakąś alternatywę. Dobrze też zadbać o zaopatrzenie domu w wodę z własnego źródła (choćby miało to być zbieranie deszczówki) i własne urządzenia do unieszkodliwiania ścieków (np. przydomowa oczyszczalnia ścieków).

Tym tematem zajmę się w przyszłości na łamach tego bloga.