Piątek, sobotę i niedzielę spędziliśmy na działce, z pomocą moich rodziców. Dzięki temu dach jest już pokryty papą.
We czwartek po pracy pojechaliśmy do Obi kupić jakiś palnik do układania papy. Kupiłem najtańszy jaki był, 89,99 wydałem (jakbym zamówił na Allegro, zapłaciłbym z 60, razem z przesyłką...). Chciałem jeszcze obejrzeć rynny i ich mocowania, ale wyleciało mi to z głowy.
W piątek z rana zapakowałem się do kampera i pojechaliśmy do składu drewna po zamówione drewno. Zamówiłem brakujące drewno na dach (trochę desek 4 cm), obróbki dachu (deski czołowe 2,5×12 cm), oraz zastrzały (7×7 cm) i belki do ich podparcia (10×10 cm). Przy okazji zamówiłem też dodatkowo drewno, które później wykorzystam do budowy toalety kompostującej (5×5 i deski 2,5×10 cm).
Na miejscu okazało się, że drewno nie do końca jest dobrze pocięte (zamiast desek o długości 2 m były dwukrotnie dłuższe) i trzeba je pociąć. Ale ładnie mi weszły trzymetrowe belki do samochodu. Więcej by się nie zmieściło.
A potem już na działkę. Piątek spędziliśmy na malowaniu dachu impregnatem i przycinaniu nierównych desek na krawędzi dachu.
W sobotę zaczęliśmy od wyjazdu po papę do składu budowlanego. Kupiłem 15 rolek papy Matizol Uni Standard po 81,00 brutto za rolkę, gwoździe i podkładki do papy. Papę też przywiozłem na działkę kamperem, tu było to nawet łatwiejsze, niż w przypadku drewna.
Robota w sobotę sprowadzała się do przykręcenia desek czołowych, wzmocnienia konstrukcji dachu za pomocą zastrzałów (piękne złącza ciesielskie nam się udało zrobić). No i udało się nam położyć pierwsze dwie rolki papy na dach.
W niedzielę w zasadzie tylko układaliśmy papę przez cały dzień. Ale w końcu udało się to zrobić. Dzięki temu mam już dach, który będzie w miarę chronić konstrukcję przed deszczem (z wyjątkiem tego, który będzie mocno zacinać). A zatem pozostaje tylko zamontować rynny i jakoś tę wodę zagospodarować...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz