środa, 3 marca 2010

Kuchnia węglowa

Od kilku lat marzy mi się, żeby w moim domu była kuchnia węglowa.

Miłe mam wspomnienia z czasów wakacyjnych wyjazdów do babci, która w swoim domu miała właśnie kuchnię węglową. Mile wspominam jej rozpalanie gazetą albo szczapkami sosnowego drewna. Nie mam żadnych przykrych wspomnień, w rodzaju przegrzanej kuchni latem. Za mały byłem, żeby do takich drobiazgów przywiązywać wagę.

Chciałbym mieć w domu kuchnię węglową chyba tylko z sentymentu. Zamierzam zbudować dom autonomiczny, kuchenka na paliwo stałe pozwoli mi trochę uniezależnić się od dostaw energii z zewnątrz, bo pozwoli korzystać z własnego źródła energii do ogrzewania -- z przydomowej plantacji biomasy. Z drugiej strony, kuchenka taka mogłaby być też podłączona do zasobnika ciepła i pozwalać również na ogrzanie domu -- i przygotowanie ciepłej wody użytkowej.


Znacznie łatwiej będzie mi wyprodukować we własnym zakresie biomasę, niż biogaz czy gaz drzewny, który miałbym później spalić w zwykłej (choć zmodyfikowanej) gazowej kuchence.

2010-03-03

Dzisiejsze kuchenki na paliwa stałe wyglądają całkiem fajnie. Przykład (foto zrobione przeze mnie na targach Poleko w ubiegłym roku w Poznaniu) widać powyżej.

Żona oczywiście chce mieć też tradycyjną kuchenkę i ja ją doskonale rozumiem. Rozpalanie w takiej kuchni tylko po to, by zrobić rano jajecznicę, nie ma sensu. ;)

Brak komentarzy: