W niedzielę pojechaliśmy z kolegą na działkę, popracować trochę pilarką spalinową. Mam do wycięcia sporo drzew ze śliwkowego sadu, w miejscu, w którym postawimy dom. Trzeba też zrobić miejsce na przydomową oczyszczalnię ścieków, jakiś parking, żeby było gdzie postawić samochód. No i na ogród permakulturowy, który zaczniemy powoli przygotowywać na wiosnę.
W ciągu nieco ponad godziny udało nam się wyciąć ledwie kilka drzew. Śliwki są bardzo niewdzięczne. Nie dość, że są mocno rozgałęzione, to niektóre drzewa już od ziemi mają kilka pni. Staraliśmy się ciąć drzewa tak, żeby możliwie łatwo było nam je później uprzątnąć. Czyli począwszy od gałęzi, skończywszy na ucięciu pnia ok. 10-15 nad ziemią. Nie wiem jeszcze, czy będziemy pniaki z korzeniami wyrywać ciągnikiem, czy zostawimy je w ziemi, żeby sobie spróchniały. Zapewne tam, gdzie będzie budowany dom i oczyszczalnia, trzeba je będzie wyrwać -- ale być może zrobi to ktoś koparką. W ogrodzie pniaki pewnie pozostawimy, żeby wzbogaciły glebę o próchnicę.
Dzień zakończyliśmy już w nocy, bo wracając do domu wstąpiliśmy do lasu, gdzie na kilka godzin spędziliśmy na wykopywaniu samochodu z błota. Więcej na ten temat na moim drugim blogu. Nawet filmik jest. ;)
2 komentarze:
mam nadzieję, że nie wyciął Pan śliw ozdobnych na usunięcie których trzeba mieć zezwolenie
zapraszam na mój blog www.wycinkadrzew.blogspot.com
Następnym razem możecie wynająć specjalną firmę, a wycinka drzew okaże się szybka i łatwa.
Prześlij komentarz