środa, 7 kwietnia 2010

Kiedy opłaca się pracować na budowie?

Jak wskazuje tytuł tego bloga, staram się, by nasz docelowy dom był możliwie tani. W eksploatacji, bo to ma olbrzymie znaczenie, ale też w budowie. Każdy tysiąc złotych zaoszczędzony na budowie to dwa-trzy tysiące złotych mniej kredytu do spłacenia i kilka miesięcy pracy na tenże kredyt mniej.

Od dłuższego czasu wiem, że przy budowie będę musiał sporo popracować własnoręcznie. Wiem, że to się po prostu bardziej opłaca.

A dziś przedstawię Wam krótkie wyliczenia, że opłaca się to każdemu. Własna praca na budowie opłaca się każdemu, bo pozwala oszczędzić sporo pieniędzy.


Weźmy za przykład do obliczeń inwestora, który zarabia netto 3 000 PLN, pracując na etacie. Ma dobre układy z pracodawcą i może sobie pozwolić na wzięcie miesiąca urlopu bezpłatnego bez ryzyka utraty pracy.

Kiedy ten inwestor zatrudnia na swojej budowie murarza, może zapłacić mu najwyżej te 3 000 PLN. Sam będzie pracować w swoim zawodzie przez miesiąc, by opłacić murarza. Tyle tylko, że murarz nie dostanie tych 3 000 PLN do ręki. Ze względu na wszystkie koszty pracy (składki na ZUS -- emerytalna, rentowa, chorobowa, składki zdrowotne, na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych), zapłacenie komuś 3 000 PLN netto generuje po stronie pracodawcy koszt rzędu 5 000 PLN.

Czyli żeby zatrudnić na miesiąc murarza dostającego do ręki 3 000 PLN nasz inwestor musi pracować niemal dwa miesiące. I to bez uwzględnienia zarobku dla firmy zatrudniającej tegoż murarza. W praktyce murarz zarabia pewnie mniej, załóżmy dla prostego rachunku, że sumaryczny koszt miesiąca pracy murarza to 4 000 PLN.

Podsumowując, inwestor rezygnując z miesiąca pracy na etacie i biorąc się za robotę murarza na własnej budowie, traci 3 000 PLN pensji. Z drugiej strony oszczędza pewnie ze 4 000 PLN, które musiałby zapłacić za pracę murarza. O te 4 000 PLN niższy ma kredyt, czyli spłaca ok. 10 000 PLN mniej kredytu. Czyli rzucając pracę na miesiąc jest do przodu tak naprawdę o dwa miesiące pracy.

Z wykończeniówką sprawa wygląda podobnie. Tyle tylko, że znaczną jej część można robić już po zamieszkaniu, w czasie weekendów i urlopów, nie tracąc więc pensji. :)

1 komentarz:

choleryk pisze...

No ale sa prace, ktore nie kazdy potrafi wykonac sam. Mozna sie porywac na prostsze roboty, np. kopanie fundamentow, ale na instalowaniu kabli czy centralnego ogrzewania trzeba sie znac. Ja tam wole zarobic pieniadze na prace dla kogos, niz zepsuc cos za darmo wlasnorecznie.