niedziela, 10 czerwca 2012

Deskowanie prawie skończone

W piątek około południa pojechaliśmy znowu na działkę, kończyć deskowanie dachu.

Zabrałem ze sobą dwie ręczne piły i spalinową pilarkę. Którąś z nich miałem zamiar przyciąć kilkanaście desek, które zostały ułożone "na zakładkę". Cały kłopot wziął się stąd, że jak zamówiłem deski o długości 3 metrów, to każda była nieco dłuższa. Z tego powodu na tych krokwiach, na których miały się spotykać kolejne deski (każda leżałaby na połowie szerokości krokwi), zbyt długie deski zachodziły na te, które zamontowane zostały wcześniej.


Wyglądało to tak, jak na poniższej fotografii, w dwóch miejscach na dachu:



I trzeba było te deski przyciąć. Najbezpieczniej i najprzyjemniej byłoby to zrobić wyrzynarką, albo ręczną piłą tarczową. Dawałoby to dobrą kontrolę nad głębokością cięcia i nie byłoby ryzyka, że naruszę krokiew tnąc zbyt głęboko. No ale na działce nie mam (jeszcze) prądu, a przetwornica 12/230 w kamperze nie pociągnie takiego urządzenia (ma moc tylko 300 W). Więc takie urządzenia odpadają.

Jechałem więc mając ze sobą dwie ręczne piły i mocne postanowienie skorzystania z którejś z nich. Ale okazało się na miejscu, że jest to niewykonalne. Że nie da się tak ciąć ręczną piłą o płaskiej krawędzi roboczej, by skutecznie uciąć ten element. Musiałbym wykonywać ruchy o długości półtora metra, by równomiernie ciąć na całej długości.

Więc wniosłem na dach pilarkę, odpaliłem i wziąłem się za robotę. Okazało się, że cztery centymetry pod deską to dostatecznie duża ilość miejsca, by bezpiecznie manewrować pilarką łańcuchową. Pięknie udało mi się obciąć nadmiarowe deski, w żadnym miejscu nie naruszając krokwi.

Pilarka była w użytku w piątek i sobotę w dużych ilościach, bo trzeba było skrócić trzymetrowe deski do półtorametrowych. A w zasadzie do nieco ponad półtorametrowych, bo nie wiem czemu, ale odległość między 3. a 4. krokwią wyszła mi ponad 1,5 m. Trzeba było też skrócić te ponadtrzymetrowe do odpowiedniej długości.

Okazało się, że jednak zamówiłem za mało desek. To znaczy ja ich zamówiłem dostatecznie dużo, ale z racji tego, że zostały źle przycięte w tartaku (zamówiłem część o długości 1,5 metra, a w końcu takich nie było, same o długości ponad 3 metrów) musiałem wszystkie sam przycinać. I okazało się, że ponieważ potrzebuję np. deskę o długości 162 cm, to nie dam rady zrobić dwóch takich desek z jednej o długości np. 308 cm. Więc zostało sporo odpadów.

Tak to teraz wygląda:



Na szczęście udało się tak zgrać szerokości desek, by u szczytu dachu kończyły się wszystkie w jednej linii, z dokładnością do 2 mm. To uważam za naprawdę duże osiągnięcie, bo biorąc pod uwagę dokładność naszych pomiarów i możliwości (posiadanie ledwie kilkunastu desek o różnych szerokościach) mogło być znacznie gorzej...

Potrzebuję jeszcze zamówić zatem trochę drewna na dwie dziury na dachu (jedna na pojedynczą deskę, jedna większa, o wymiarach ok. 1,6×1,7 metra), a także na deski czołowe do obramowania dachu, elementy na wzmocnienie jego konstrukcji (po bieganiu po dachu stwierdzam, że jednak nie budzi on mojego pełnego zaufania), a także drewno na budowę toalety kompostującej. Muszę to sobie dziś rozrysować wszystko, by zamówić drewno jutro i móc je odebrać (albo mieć przywiezione) w piątek.

W przyszły weekend planuję kończyć budowę dachu, zaimpregnować drewno i położyć papę.

Brak komentarzy: