poniedziałek, 7 maja 2012

Brakujące dokumenty do prądu

Podłączanie prądu na mojej działce ciągnie się i ciągnie i przestać nie może. W zasadzie przez ostatni rok praktycznie nic w  tym temacie się nie dzieje, bo ja nie mam motywacji, by tego pilnować.

Ale teraz, po budowie, dochodzę do wniosku, że prąd na działce się cholernie przyda i dlatego mam spręż, by go w końcu załatwić.


Odkopałem więc całą dokumentację, którą mam w tej sprawie i brakuje mi jednego papieru -- wniosku o sprawdzenie WLZ (wewnętrznej linii zasilającej), wypełnionego przez mojego elektryka. Problem polega na tym, że dostałem ten dokument od niego i gdzieś mi... go wcięło.

Ale szczęśliwie w przyrodzie (i w chmurze) nic nie ginie, więc odszukałem korespondencję sprzed roku z elektrykiem, ten obiecał przygotowanie mi drugiego egzemplarza tego papieru.

Wczoraj wróciłem do domu po długim weekendzie z objazdu działek, siadłem do montowania filmu z budowy. Dziś skończyłem, dograłem komentarz, wyeksportowałem film, wgrałem na YT i dodałem wpis na równoległym blogu o domu autonomicznym. Miłego oglądania! :)

2 komentarze:

gordon pisze...

Nie wiem jak jest z prądem budowlanym/ostatecznym, bo na działce od lat mam prąd podłączony do szopy, ale gdzieś czytałem, że za prąd budowlany koszą jak za zboże i że dużo lepiej dogadać się z którymś sąsiadem. Widzę, że w okolicy jakieś domy są. Robiłbyś dopiero ostateczne przyłącze do gotowego budynku. Jest też okazja nawiązać dobre stosunki z sąsiadami :)

Krzysztof Lis pisze...

Rzeczywiście, prąd budowlany jest droższy, ale przy tej ilości, jaką ja będę zużywał, nie są to duże kwoty. Co innego, gdybym np. ogrzewał dom potem tym prądem...

Zresztą i tak będę się starać podłączyć działkę jako rekreacyjną, co powinno pozwolić mi na taryfę z grupy taryfowej G dla gospodarstw domowych.