środa, 17 lipca 2013

Malowanie...

W ubiegły czwartek znów na trochę pojechałem na działkę, choć to trochę rzeczywiście trwało dość krótko, bo już wczesnym popołudniem musiałem się stamtąd zabierać.

Więc za wiele nie zrobiłem, ot podkosiłem trochę wjazd na działkę i rów przy drodze, żeby wyglądało schludniej. Skoszona trawa jest jednym z pierwszych sygnałów, które pokazują, że ktoś się nieruchomością opiekuje i jej dogląda.


Pomalowałem też troszkę domek, ale naprawdę niedużo, bo raptem nałożyłem drugą warstwę lazury na połowę wcześniej pomalowanej ściany frontowej.

Kolega pytał o to, jak aktualnie wygląda domek, więc obfotografowałem go ze wszystkich stron i wrzucam tu fotki.


Na początek strona południowo-zachodnia, najwyższa ściana domku. Tu mamy drzwi wejściowe i wąskie okno nad nim. A przed domkiem, po prawej stronie, piecyk rakietowy (przykryty kawałkiem dykty).

To po tej stronie domku toczy się całe życie na działce. Tu parkuję samochód, tu stawiałem w ubiegłym roku kampera.


Domek obchodzimy od prawej strony, trafiamy więc na ścianę południowo-wschodnią. Dwa duże otwieralne okna, dwuszybowe zresztą od niedawna. Przed okna wpada rano zawsze sporo światła, zanim słońce schowa się za drzewami sadu.


Idziemy dalej w tym samym kierunku, oto widok na tylną ściankę domku, północno-wschodnią, najniższą. I kawałek ścianki południowo-wschodniej, widzianej przed chwilą. Inaczej nie dało się całej ścianki zmieścić w kadrze.


I w zasadzie obchodzimy domek dookoła, oto ściana północno-zachodnia, od strony ulicy. Brama garażowa na wypadek, gdybym planował przekwalifikować domek na garaż. Albo gdybym planował trzymać tam jakieś większe maszyny ogrodnicze.

Od tej strony domek jest najbardziej zarośnięty i trzeba to będzie wkrótce zmienić.

Brak komentarzy: