środa, 4 lipca 2012

Szkoda, że jeszcze nie mam rynien

Dzwoniłem ostatnio do urzędu gminy zapytać, co muszę zrobić, by załatwić sobie podłączenie wody na działce. To, co usłyszałem, mnie przeraziło. Lista jest cholernie długa:

  1. wystąpić o wydanie warunków technicznych przyłączenia,
  2. zrobić mapkę geodezyjną do celów projektowych (w moim przypadku pewnie wystarczy jej uaktualnienie, bo przecież mapkę sprzed dwóch lat już mam),
  3. zamówić projekt u odpowiedniego projektanta,
  4. wykonać przyłącze (dogadując się z zarządcą drogi odnośnie zajęcia pasa drogowego, jeśli będzie taka potrzeba),
  5. dokonać powykonawczej inwentaryzacji geodezyjnej,
  6. podpisać umowę z gminą na dostawy wody.
Tak na oko, to w tym sezonie nie uda mi się tego załatwić. Zresztą byłem już na to psychicznie przygotowany, dlatego tak bardzo zależało mi na tym, by jak najszybciej zadaszyć budynek.

Bo dach = możliwość gromadzenia deszczówki w celu jej późniejszego wykorzystania... 

Oczywiście, żeby zbierać deszczówkę, musiałbym najpierw mieć rynny. Bo dach jest już pięknie pokryty papą, ale rynien jeszcze nie ma. Będę musiał trochę pokombinować z ich montażem, bo uchwyty powinno się przykręcać do pionowych desek czołowych, a u mnie one są odchylone 15 stopni od pionu (bo są zlicowane z końcówkami krokwi). Będę więc musiał zrobić sobie jakieś klinowe przekładki, ale to nie jest specjalny problem.

Zamówiłem też w firmie mamy dużą 200-litrową plastikową beczkę i kilka mniejszych. Duża będzie do gromadzenia deszczówki. Mniejsze -- do toalety kompostującej

Żałuję, że nie mam tych rynien i beczki już teraz, bo takie burze jak wczoraj czy przedwczoraj z powodzeniem by mi całą beczkę napełniły. U mnie spadło kilka milimetrów deszczu, czyli kilka litrów na metr kwadratowy. A ponieważ dach mam o powierzchni rzutu prawie 50 metrów, beczka napełniłaby się szybciutko. I trzeba byłoby zorganizować drugą, żeby się woda nie marnowała. ;)

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Tu opłatka, tam opłatka i za droga wyjdzie chatka.
Na pohybel urzędasom!

gorbag pisze...

Co w tym niezwykłego? Standard.

A nie myślałeś o studni? Są warunki ku temu? Przyda się awaryjne źródło wody, również wtedy gdy nie ma deszczu.

Krzysztof Lis pisze...

Niezwykłego nie ma w tej procedurze nic. Ale nie uważam, by było to normalne.

Z tego, co wiem, studnię musiałbym mieć wierconą, bo sąsiedzi w zwykłych kopanych studniach miewają problemy z wodą w suche lata. Dlatego postawię na wodociąg + deszczówkę, szkoda mi pieniędzy jeszcze na wiercenie studni. A sam jej nie wykonam.

Joana pisze...

Myślę, że dużo zależy od urzędników.
Ja robiłam projekt przyłącza wodnego równolegle do załatwiania pozwolenia na budowę. Oba, jak na razie, przeleżały blisko 2 lata. Warunki już się niby zdezaktualizowały, ale gdy byłam ostatnio w zgk, to kierownik stwierdził, że sam projekt i zgłoszenie są ciągle ważne. Żadnych w związku z tym problemów nie robili. Z miejsca złożyłam zgłoszenie o rozpoczęciu robót i kilka dni później mogłam podlewać własne chabazie. Ale w mojej gminie urzędy są ludzkie, o czym wielokrotnie mogłam się przekonać. :)